Już na niewieścich twarzach szukające,
Kto tu dom rzuci i nie wróci z drogi,
Po kim tu będzie żałoba noszona,
Kto tu godziny będzie we łzach liczył,
Czyje tu serce pęknie, czyj śmiech skona?...
Wtem biały anioł, co mi przewodniczył,
Przejrzystym palcem wskazał mi twarz jednę...
Była tak jasna objawieniem klęski,
Taki z niej duch szedł bolesny a męski
I takie widzeń przyszłości ekstazy,
Że teraz jeszcze myśląc o niej — blednę.
A gdym w nią patrzał, jak w święte obrazy,
Pod moim wzrokiem ból pięćkroć ją zmienił:
Najpierw ją zdrętwił strach i okamienił,
Potem wichr jakiś przeleciał ją drżeniem,
Potem buchnęła czerwonym płomieniem,
Potem ją bladość obeszła opłatka,
Hostię z niej czyniąc, a potem zczerniała
Jak święta ziemia — i tak już została.
............
Schylił się anioł mój i szepnął: »Matka«.
Ranek był wczesny, srebrny, skowronkowy,
Gdyśmy z pól zeszli, co pod rosą stały.
Za nami we mgłach tonęły parowy
Okwitłe tarniem, prószące kwiat biały,
I długie miedze stóp bosych śladami
Aż pod mur miejski goniły za nami.
A moja cicha, jasna Beatrycze[1],
Spokoju pełna bożego i ducha,
- ↑ Beatrice Portinari — ideał młodzieńczy Dantego, um. 1295, oprowadza go w Boskiej Komedyi po czyścu i raju. Tem imieniem nazwany tu niewieści geniusz, przewodniczka artysty w »Wojnie«.