A niżej głazy ofiarne i siny
Dym, co wstępuje w niebo z łez doliny.
A wtedy w izbie mojej słyszę łkanie,
Idące ku mnie z wieków głębokości.
Bo nie jest dotąd insze panowanie
Nad ziemią, jeno starej onej złości
I starych onych pierworodnych waśni,
A bracia dotąd walczą, jak zapaśni[1].
I słyszę huk i trzask zwalonych grodów,
Chrzęst pól deptanych i krzyk gwałtów słyszę
I świst pożarów i zgrzytanie głodów
I wielką mogił po rozstajach ciszę,
I dziatek drobnych skwierk i wrzask niewieści
I skamieniałej milczenie boleści.
A nie nalezion jest czas w dziejach świata,
Coby nad piekłem tem zabłysnął tęczą.
I dotąd gołąb ów biały oblata[2]
Ziemie, co płaczą, i ziemie, co jęczą,
A odpocznienia nie najduje sobie,
Bo potop krwi jest na całym tym globie.
............
............
O rodzie ludzki! O plemię Kaina!
Ten sam ty zawsze bratobójca stary,
Co na ołtarzach najświętszych zarzyna
Krwią wołające, niewinne ofiary...
Ten sam ty zawsze! A cień twej maczugi
Na całą ziemię padł czarny i długi.
Zabity brat twój siermiężny i cichy
Pasterz trzód białych i jagniąt swych trzody;
Skowronek oto zabity jest lichy,
Pszczoła nosząca do ulów swych miody,
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 5 271.jpg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.