A to stóp świętych bliży się znak,
Miesięczna jasność żywa...
Niemałoć w świecie krzywd i win,
Niemało jest żałości...
Uznojon idzie Człowieczy Syn
Przez czarne bólu włości...
Jest-ci dzban Jego po morza głąb,
Po bezdno oceanu,
Lecz nędz i krzywdy w nim już po wrąb,
I coraz ciężej Panu....
Jest-ci dzban Jego po morza kres,
Po gwiezdnych niw okraje,
Lecz coraz pełniej ludzkich w nim łez,
I w znoju Pan ustaje...
I coraz cięższy dźwiga kruż
Nocami miesięcznemi...
Maluczko, a nie będzie już
W co zbierać łez tej ziemi...
Maluczko, a przez kruża brzeg
Przechluśnie się krew świata,
I księżycowy zczerwieni śnieg
Chrystusa długa szata...
I ociężeje szaty rąb,
W krwi uroszonej wełny...
...Po nieba szczyt, po morza głąb
Świat będzie bólu pełny.
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 031.jpg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.