Ta strona została uwierzytelniona.
VII. NA LECHICKIEM POLU.
I.
Przez lechickie, puste pole
Cichy pielgrzym idzie w gości,
A gdzie przejdzie — ziarno pada
Słonecznej jasności.
Idzie miedzą, idzie drogą,
Przez ugory, przez dąbrowy,
A gdzie przejdzie — tam wyrasta
Posiew Chrystusowy.
Nie wyrasta, jako cedry,
Lecz jak polne, świeże kwiaty,
Blizkie ziemi-rodzicielki,
Blizkie biednej chaty.
I nie szumi, jako burza
W swej potęgi majestacie,
Ale ziemi mówi: »Matko!«
A bliźniemu: »Bracie!«
I wyrosły one słowa,
Niby kłosy żyzne, chlebne,
Takie proste, polne takie,
A takie podniebne!