Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 075.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Oj, nie, maleńko, nie rzeka płynie,
Siekiera ato rąbie w dębinie;
Siekiera rąbie, deski wycina:
Będą tu matce chowali syna...

— Jeszczeć te łuny zachodnie grają,
Jeszcze się gwiazdy po mgiełkach tają,
Jeszczeć się miedze nie urosiły,
Jeszcze ci pora, Jasieńku miły!
............

Chwilka za chwilką cichuchno bieży,
Izba anielskich pełna pacierzy;
Za czarnym borem bliższy chrzęst kosy,
Noc idzie z dzbanem nabierać rosy.

— Co to, mateńko, tak szumi, huczy?
— To wiater, synku, polem się włóczy,
Włóczy się wiater, targa kłosami...
...Święta Panienko, módl się za nami!

— Oj, nie, matuchno! Nie wiatr to gędzie...
To szumią srebrne pióra łabędzie,
Srebrzyste pióra, co mnie obtulą
Z sukmanką siwą, z zgrzebną koszulą...

...Wysoko niosą pióra łabędzie
Nad to, co było, nad to, co będzie...
Nad wielkie morze, nad tę głębinę,
Go w nią już lecę... co nią już płynę...

— Gaśnie na niebie zorzeńka sina...
Za czarnym borem śmierć traw docina...
Niesie już nocka rosę we dzbanie...
Już ci umierać, moje kochanie!
............


OSZAR »