Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 089.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cóż to jest rozkosz?... Co to jest ból?...
Co śmierć?... Co życie w sobie?...
— Idzie i tańczy Dom Pedro król,
Dom Pedro, król w żałobie.

Muzykę dziś ma, jakiej chciał,
Dreszcz idzie aż pod żebra...
Ogromne trąby wyrobić dał
Z czystego blachy srebra.

Ogromne trąby głuszą jęk,
Co piersi mu przejada,
Zawrotny ruch i zawrotny dźwięk
Mdlejącem ciałem włada.

Sunie korowód z zamku bram
W puste ulice miasta...
Ludzie się budzą to tu, to tam
I tłumu wciąż przyrasta.

Bo gdzie zahuczą trąby, hen,
Gdzie łunę blask zażegnie,
Lud tam porzuca łoże i sen
I z królem tańczyć biegnie.

I czy z litości, czy tak już
Z szaleństwa i zachwytu,
Tańczy lud z królem do jasnych zórz,
Do porannego świtu.

Chwieje się żagwi krwawy blask,
Bijące piersi dyszą,
I bucha dym i skier się trzask
Zmąconą niesie ciszą.

I ciągnie miastem dziwny rej,
Grzmią w trąbach setne dzwony,

OSZAR »