Na takich grobach słodko wonią zioła,
A gałąź suchą wsadź — i ta zakwita.
W miesięczne noce widać archanioła,
Jako tam księgę zmartwychwstania czyta
A zaś na mieczu ogromnym oparty,
W srebrnej poświacie odprawuje warty.
A o to Waszmość nie bądź frasobliwy,
Iż bez głów czynić będziesz owe męże...
W wielkim dniu sądu, na rekurs straszliwy,
Każdy swej czaszki z nad Bosforu sięże.
Waszmość mi tylko wyrzezaj te dziwy,
Iżby duch ony, co mu nic oręże,
Pierś ich wydała na czasy potomne...
Duch, co jest wszystkiem, i serce niezłomne!
Bowiem się w czynach ostają żywota
Krzepiące siły, niewygasłe moce...
A kiedy burza korabiem pomiota,
Kiedy nawalność maszty mu zdruzgoce,
Wybłyska nagle, jako gwiazda złota,
Nad czarne chmury, nad rozpaczy noce...
Tak i ta gwiazda żywota i wiary
Niecił się pamiątką ostawa — u fary.
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 102.jpg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.