A jak śpiewać, to już śpiewać,
Jak ptaszkowie leśni,
Ani wiedząc, ani dbając,
Czy kto słucha pieśni.
Nigdy ona nie stracona...
Pochwycą ją drzewa,
W wiosny szumie, jako umie,
Bór ci ją odśpiewa.
A gdy śpiewać, to już śpiewać
Od serca, od ucha!
Piosnka wrąca, krew gorąca
Żywym zdrojem bucha.
Pieśń — nie woda, mocy doda,
Jak Piastowe miody...
Tyle życia, co serc bicia,
Co w pieśni pogody!
A gdy śpiewać, to już śpiewać
Jako duszy wola,
Na te łany, na ugory,
Na te puste pola...
Toć jak chleba im potrzeba
Plennej pieśni siewu...
I o wiośnie nic nie wzrośnie
Bez pługa i śpiewu!
A jak śpiewać, to już śpiewać
Po tej rannej rosie...
— Leć świtaniem, z zorzy graniem,
Pieśni żywy głosie!
Z białą rosą echa niosą
Szeroko, daleko...
Niech cię słyszą ranną ciszą
Za górą, za rzeką!
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 112.jpg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
IV.