Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 262.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Trąd świata moim trądem...
A czy morzem, czy lądem,
Nie rozminę się z sądem.

Dopóki brat mój krzywy,
Nie będę sprawiedliwy,
Ni ja, ni żaden żywy.

Rdza grzechu i zakała,
Dziewicze plami ciała,
A zna je lilja biała...

Plugawy ślad zbrodniarza,
Krwią stopę mą zaraża,
Gdy idę od ołtarza...

Wstyd bije mi na lice
Za te jawnogrzesznice,
Co przechodzą ulice...

A hańba tego czoła,
Którego nie mam zgoła,
Kazi we mnie anioła.

Wspólne nam łoże z błota,
Ciał i duchów sromota,
Jak wspólny dech żywota...

Dusza, co we mnie pała,
Już pod pręgierzem stała,
Już dotknął kat jej ciała...

Już z skrytobójcą razem,
Czerwonem ją żelazem
Naznaczył krwi wyrazem.


OSZAR »