Ta strona została uwierzytelniona.
Na pień już kładła szyję,
Słuchając jak pies wyje,
Jak straża w bęben bije...
Winy — jeden nie dźwiga.
Ludzkość jest, jak łodyga,
Z której czarny kwiat śmiga...
Olbrzymi wyziew grzechu
Tchnę w siebie w każdym dechu,
Czy w płaczu, czyli w śmiechu...
Olbrzymi korzeń winy
Plącze ludzkie rośliny
W bór niezbytej gęstwiny...
Chcęli czystą mieć duszę,
Z siekierą w bór ten muszę,
Aż korzeń złego ruszę!
Nie wzbija słup stylity[1]
Nad grzechem świat okryty
W przeczystych nieb błękity...
Z sobą słupniki biorą
Duszę, na ludzkość chorą,
Zgorzelą tajną gorą...
Żadna z Tebaid[2] celi
Cenobity nie dzieli,
Od tej strasznej zgorzeli...
A święty — ten jedynie,
Kto w wspólnej świata winie
Na krzyżu krwią opłynie!