Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 075.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ty wszakże ku brzaskom podany jesteś, a ku jutrzenkom wyciągnięte są ramiona twoje. A z ducha to twego masz, który jest uniesiny ku początkowi swojemu.

LUD.

Matko, dawczyni ducha, bądź błogosławiona! Matko, rodzicielko, bądź błogosławiona!

POLSKA.

Opierał ci się on duch, iż bezcielesny żywot mniej bólem podległy bywa. Lecz gdy obaczył ziemię twoją, zakochały się oczy jego w ozdobie jej, i padł na piersi twoje, jako pada pieczęć rozgorzała, i przeniknął ciebie i stał się jednem z tobą, jako brat twój — cichy.
Acz innym narodom panują duchy, które im dane były, a wodzą je po drogach swoich, jako niewolników, iż nie wiedzą narody, co je prze i ku jakim celom.
I rosną do czasu w siłę wielką, ślepą, nieświadomą siebie. I opętane są przez tyranię ducha, który zawładnął nimi i wysługiwać się muszą duchowi swemu, jako panu, a nie znają wolności. Te — śmierć noszą w sobie, a karki ich, od jarzma przetarte, same w jarzmo ciągną.
Lecz duch twój rozwiązany jest w świeżości poranków twoich i w woni łężnej twoich sianożęci. On mówi do ciebie w zbożowych szumach i w borowej głuszy, on bierze głos zadumy ugorów twoich, aby wieszczyć tobie.
Nie pcha cię, nie poniża, nie nęka, jako raba swego; ale naradza się z tobą w powiewach pól twoich, a w cichości węgłów twej chaty przemawia do ciebie.
Nie gnębi cię, nie gwałci prawdy twojej; jarzma chciwości, okrucieństwa, podstępu nie kładzie na

OSZAR »