Acz i wtedy nawiedzałam pustynię twych piersi wspomnieniem młodości twojej, a marom snów twoich dawałam głosy ciche i łkające.
O matko, matko moja, bądź błogosławiona!
I co uczynić mogłam, a nie uczyniłam tobie?
Oto za dni zaćmienia twego ja trzymam przed
narodami imię twoje, z oblicza świata niestarte.
Albowiem, póki ziemia trwa, lud i naród żywię.
Przeto wiosną mogiły odziewam w zieleń świeżą,
a na progach pustych murów bluszcz wiję, iżby w ruinę nie szły.
Na drodze królów siadam z obliczem zakrytem
i wchodzę na pokoje ich widmem, przed którem bledną.
Gdy mówią: »Prawo« — słyszą jęk mój; a gdy
mówią: »Sprawiedliwość« — krzyk mój jest im echem.
Słyszany jest głos mój na wschód i na zachód
słońca, sny mocnych świata — ja płoszę.
Wołam, kiedy grzmią gromy nad lądami; a kiedy
się cisza czyni, nie ustaję.
Całości twojej ja strzegę. Ostatnią jestem twierdzą imienia twojego.
Zalim się rozpadła na części?
Zalim usypała góry i otworzyła przepaście tam,
gdzie mnie rozdarto? A kto ranie uczyni bezpłodną,
gdy syny rodzić zechcę ku obronie mojej?
Ja tobie śpiewam nadziei pieśń. Ja — żywa, pieśń życia śpiewam tobie!
A ty, o ludu mój, zgotowałeś krzyż ojczyźnie
swojej?...
Moja wina! Moja wina! Moja wielka, wielka wina!...