głosy, które płaczą. Oto kosmaczowie[1] leśni zawyli po uchronach swoich, każdy ku bólowi swemu. Albowiem przebita jest pierś ziemi i wycieka z niej krew życia, święta krew młodości.
Śpiesz, służebnico moja, a idź do morza. Do morza najsłońszego idź i które jest gorzkie, jako męka świata. A niemasz miary, ani powroza z ołowiem na zapaść głębokości jego. Tam idź, a wypierz chustę,
a powracaj się rychło, iż dusza moja omdlewa od widzeń tych we mnie.
SŁUŻEBNICA. Byłam u morza, pani. U morza wielkiego i gorzkiego bardzo. Huk srogi tam jest, jakoby właśnie kipiał wrzątek świata. A jako kopijniki i orężne na basztową bronę z trzaskiem lecą, kiedy miasto biorą, tak wał tam na wał leci i o brzegi trzaska.
O nocy wyszłam, pani, a o zorzy zaszłam. O raniej zorzy, kiedy przecyka świat. I przecknął. Lecz zorza była, jako pożar ognia, jakoby płonęła i susza i woda w jednem płomienisku. A ciemności kłębiła sobą, i szły, jako dymy, które się po otchłaniach gorejących kłębią. Tak prałam chustę pod pożarem ognia, który nie był dniem i nie był nocą, pod hukiem wód, które tak szły, jakoby stopy tętniące rzek mnogich i nieprzeliczonych. I uczyniła się nade mną trwoga, i zwinęłam chustę, a idąc, szłam spieszno odtamtąd aż tutaj. Którą przynoszę krwawszą jeszcze, aniżeli wzięłam. Oto jest.
HIEROZOLIMITANA. Ha!... Oblicze Ukrzyżowanego! Oblicze ludów i narodów ziemi! Korona krwawa męki i ucisku!... Włosy zlepione śmiertelnym potem uznojenia!... Oczy mdlejące w upragnieniu światła. Usta bez głosu, których krzyk jest niemy.
O niezgładzona, wieczna krzywdo ziemi! O rodzie
- ↑ Kosmacz — zwierz kosmaty np. niedźwiedź, wilk i t. p.