Ta strona została przepisana.
— A zagaś je znowu,
zajętego czyszczeniem kordelasa w bogatej oprawie)
Że cała wasza jutrzejsza wyprawa
Na owe w lasach podkomorskich dziki,
Te sfory gończych i kundle i charty
Jeszcze się z jednej nie wylizał biedy...
A wam się żąda nowego znów łowu...
W domu apteka, mastyki, doktory,
I jakieś smutki i kwasy... Od kiedy
Wrócił z festynu od referendarza,
Chodzi, jak struty, i w oczach mi gaśnie,
Muzyki lasu rzeźwiącej mu trzeba!
Kniei i trąbki i echa... i grania
Łowieckich haseł, ogarów... i nieba
Z jesiennym wichrem... i konia, co w locie
Ziemi zaledwie dotyka, jak ptaszę...
A tuman z drogi i z myśli rozgania!...
Właśnie się dobrze obława nadarza! —
Pan się rozsmuci...
Prawisz! Rozsmuci!... Ot, także medyki!...