Ta strona została przepisana.
Ot, gdyby przyszło do jakiej napaści,
Wabią w gościnę; ba! nawet nie dziki,
Choć tak gwałtownie rozgorzał do kniei...
Innej on szuka i żąda muzyki,
Nie echa rogów łowieckich! Ja bacznie
Umiem poglądać... to proszę Aspana,
Nieraz widziałem, że stał na polanie.
Jak niepamiętny, choć palba grać zacznie
I zwierz na niego wychodzi, Mosanie.
Głowa spuszczona, twarz smutkiem oblana.
Właśnie jak człowiek, co nie ma nadziei —
To wszystko idzie z afektu...
Czy Tatarzynem?... At! bieda prawdziwa,
Dla Boga, mówcież! Wszak ja nań z maleńka
Dmuchał i chuchał; ot, jak mnie widzicie,
Takem go temi piastował rękami —
Takbym za niego dał stare to życie!...
Nie dziw, że serce wszystkiego się lęka,
Kiedy miłuje! — To mówcież!