Ta strona została przepisana.
(gasnącym głosem)
(puszczając go)
»Na pomoc«... przeraźliwie krzyknął! — Chryste!..
Myślałem, że mi coś w wnętrznościach woła.
I wiem, że ciągle krzyk ten słyszeć będę —
I że pustynia blademi ustami
Przez kóre piaski, jak klepsydra[1], toczy,
Będzie mi odtąd krzyczeć w same uszy,
W bezsenne noce: »Na pomoc!... na pomoc!...«
...Ja myślę, że gdyby
Na mojem miejsce stał ten portyk biały
Domu Hypatji, przeklętej poganki,
Jutro wszyscy jej podli niewolnicy,
Jak sprośne kundle, warczeliby, jęcząc
W ciężkich kajdanach, na plac prowadzeni,
Gdzieby musieli ginąć wśród płomieni...[2]
Ach! czemu ona nie jest niewolnicą!
Ach, czemu nie jest!