Ta strona została przepisana.
(Dom Hypatyi. — Otwarta z kolumn białych galerya — Na lewo ogrody i nekropolis — na prawo amfiteatr i wodotrysk. — W głębi port. — Grupa rozmawiających przypatruje się krajobrazowi. — Przejrzysty zmierzch). |
Najwięcej kocham ten kawałek ziemi:
Błękitną przystań z masztami ciemnymi,
Jak las wiszący, pośród mgły — i zmroków —
Tłum białych kolumu, co lekkie, wytworne,
Portyków strzegą — i niebo wieczorne.
Nie lecąc dalej ni wzrokiem, ni duchem,
Znajduje wszystko, co kocha — i zowie
Pięknem na ziemi?... O Atenagorze!
Wytęż ty oko, jak orzeł do słońca —
Przeleć spojrzeniem las masztów przystani...
Tam szumi morze, niezgłębione morze,
Co jak myśl ludzka, wiecznym żyje ruchem —
I jak duch rwący się z ciemnej otchłani,
Fale swe wiecznie o brzegi roztrąca...
Słuchaj ty jego burz, które szaleją,
Jak żądzy ślepej niszczące orkany...
Słuchaj, jak przypływ, wezbrany nadzieją,
Potężną piersią uderza o ściany