Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 138.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kiedy mu matkę jastrzębie rozszarpią...
To lepiej... słusznie...

(ogląda się nieprzytomnie)
Ha! trzeba przyśpieszyć

Ten straszny koniec... niech wiem w śmierci chwili,
Że ono zimne, martwe, że nie kwili...

(chwyta dziecię za nóżki i chce je roztrzaskać o kolumnę)
O bogi!... bogi! czy wy to widzicie?


HYPATYA.
Stój!... ty nieszczęsna!
(wyrywa jej dziecię i tuli do piersi. — Posenja pada ze
łkaniem twarzą na ziemię)


POSENJA.
O!... co ja zrobiłam!...


DEJTEROS.
Ależ to zgroza!


ATENAGOR.
Czyż niema ratunku

Dla tych nieszczęsnych?... obrony? — okupu? —

SETON.
Zaiste, niema. — Prawodawca nie mógł

Przewidzieć nawet, by za nędzną zgraję
Dawano okup; o tem milczy prawo.

DEJTEROS.
Och! ono milczy o wielu niedolach,

O wielu nędzach — i o krzywdach wielu!
I łzy nie wszystkie wypłaca w obolach,
Nie wszystkie rany w sestercjach[1] oblicza!...
Ale pamiętaj, ty, prawa czcicielu,

  1. Sestercyusz — półtrzecia asa, pieniążek wartości około 20 h.
OSZAR »