(Obszerna komnata w maurytańskim stylu; w pośrodku wielki stół, na którym, leży ksiąg kilka; jedną z nich zamyka pogrążony w myślach Vesalius. — Przed nim stoi przyjaciel jego Silvio; w głębi stary sługa. — Wieczór. — Rzecz dzieje się w Madrycie w XVI wieku). |
Dziwna budowa! Z tęczy i z mgły cała...
Bez żadnych podstaw, jako rajskie ptaki,
Które — jak mówią — przyroda skazała,
By na piór swoich zawieszone złocie,
Nie tknąwszy ziemi, w błękitnych zórz szlaki
Leciały — gniazda nawet ścieląc w locie...
Dziwna budowa!... Człowiek myśl swą ciska
W jakąś odległość mroczną i niejasną,
Zanim ją zmierzyć i ogarnąć umie,
I wszelką próżnię treścią swoją własną
Wypełnia, w marzeń pomieszanych tłumie
Coraz to nowe wznosząc gmachy błędu,
Tak, jakby proste przyrody zjawiska,
Jakby natura zbyt była mu blizka
I nie dawała umysłom rozpędu...
Cóż są te księgi, z których pokolenie
Nasze swą mądrość czerpie, jak ze zdroju?
Próbka wiecznego ducha niepokoju,
Której na imię jest czczość i marzenie...
Gdzie rzeczywistość teka jest na świecie,
Coby w systemie tym miała swą duszę?...
Idź, marzycielu! strój lutnię poecie!
— Na innej drodze ja zwyciężyć muszę!