Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 185.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
CÓRKA.
Cicho!... słyszycie

Ten głuchy łoskot i hasła u bramy?...

(chwila milczącego oczekiwania; wchodzi poseł toskański)

POSEŁ.
Dostojny panie! rozłączyć się trzeba...

Straż Inkwizycyi u wejścia już czeka...

MARIO.
Ach! że też słońce z wysokiego nieba

Nie spadnie na te upodlone głowy!...

POSEŁ.
(do Galileusza)
Męstwa, mój panie! Czy jesteś gotowy?


GALILEUSZ.
(ponuro)

Wyrzec się części człowieka —

I hańbą okupie życie!...

POSEŁ.
Castelli! wprowadź mistrza do komnaty...

Pójdź, pani! losu nie odmienisz łzami!

(podaje rękę córce; wychodzą; przez otwarte drzwi słychać śpiew mnichów, oczekujących na Galileusza)

GŁOS.
W dzień sądu Twego...


CHÓR.
Zmiłuj się nad nami!


MARIO.
(chwilę słucha w osłupieniu, a potem, wznosząc w niebo zaciśnięte ręce, mówi)
Więc to tak, Boże, rządzisz swoje światy?

............



OSZAR »