............
Kto z nas, o bracia, ma dzisiaj tę wiarę,
Co z grobów prochy wywołuje stare
I kształt im daje i tchem je obdziela,
Jako w widzeniu sądnem Ezechiela?[1]
Kto z nas jest godzien tknąć całun, co leży
Na wielkiej trumnie umarłej przeszłości?
Kto z nas tak kocha i kto z nas tak wierzy,
By na głos jego ruszyły się kości?
Dzieci my słabe — rozbiegłe po ziemi
Za mamidłami, za blaski płonnemi,
A wielkie głosy, co idą z prawieka,
Są nam jak echo, gdy z wiatrem ucieka.
Niema słuchaczy i niema pieśniarzy
Ze łzami w oczach, z płomieniem na twarzy,
I ziemia dzisiaj w zachwycie nie słucha
Przelotu skrzydeł natchnienia i ducha.
Nikt już na klęczkach swej lutni nie stroi,
Nikt z nas nie chodzi w anielskich piór zbroi;
Głos, rozłamany na klątwy i jęki,
Hymnów nie wyda, lecz marne piosenki.
- ↑ Por. proroctwa Ezechiela rozdz. 37.