I pokazała mi tej ziemi ranę:
Dusze zgwałcone ludu i zdeptane.
Więcem w ulice szedł, jak idą ludzie
Przez miejsca święte i znaczone męką,
O wielkim jakimś zamyślony cudzie,
O podniesionej archanielską ręką
Chorągwi, która gdzieś wieje w błękity
Krzyżem, zrąbanym przed chatą Unity.
I zdało mi się, że wszystkie te głowy
Młode, na które świeciło tam słońce,
To tej chorągwi pułk jest narodowy,
Mściciele męki i ludu obrońcę...
I że ten hufiec praw najświętszych rośnie
Ku jakiejś wielkiej dni wschodzących wiośnie.
I zdało mi się, że te mury stare
Pełne są bicia serc żywych — w swej ciszy...
Że brzmi w niej okrzyk: Za wolność! Za wiarę!
I że się duchy łączą towarzyszy
I ręce, bratnim spojone uściskiem,
Na bój, pod świętej Unji obeliskiem[1].
I tak odszedłem za szlakiem żórawi,
Z tą wizją w duszy na tułactwa drogi...
A za mną leciał głos, co błogosławi
Każdy dach domu, każde domu progi,
Gdzie w imię Polski dwóch w zadumie siędzie
I o Ojczyźnie-Matce mówić będzie.
Więc choć przeszedłem tak pomiędzy wami,
Jak cień, co mija nieznany nikomu,
Pozostawiłem za tymi murami
- ↑ Na pamiątkę Unii lubelskiej (1569) rozkazał Zygmunt August wznieść w Lublinie na placu Litewskim kolumnę kamienną z posągami Władysława Jagiełły i Jadwigi.