Bij jeszcze, bij, godzino, aż dobijesz czasu,
Rośnijcie jeszcze, drzewa krzyżowego lasu;
Cierp jeszcze, Zbawicielu, kupczących w świątyni,
Aż się zorze zapali i dzień Twój uczyni!
Niechaj ręka przemocy męczeńską kość miota,
Gdzie lud Twój ukrzyżowan, gdzie Twoja Golgota!
Niech kapłan z Heljodorem[1] co zburzył ołtarze,
Wiąże sojusz — anioły niech wygnać rozkaże,
Niech siądzie nasycony i chwałą i siłą
Ziemską — nad wielką cichych i słabych mogiłą!
Przyjdzie czas, kiedy Chrystus zliczy swą owczarnię
I Polskę umęczoną litośnie przygarnie,
I z krzyża cierniowego, gdzie jęczy, zraniona,
Dobry Pasterz ją dźwignie na swoje ramiona;
Przyjdzie czas, gdy skinieniem jutrzennej swej dłoni,
Przed jastrzębiem skowronki pól swoich ochroni,
A na szalę, co dziś drży, w błękity wzniesiona,
Pobitych i maluczkich położy imiona
I ciszę ukojenia nad światem uczyni —
Lecz wtedy już nie będzie znaku z tej świątyni!
Rzym, kwiecień 1896 r.
- ↑ Heliodór, wyprawiony przez króla syryjskiego Seleuka po skarby świątyni jerozolimskiej, został w przybytku świętym stratowany przez »strasznego jeźdźca w zbroi złotej«, a »inni dwaj młodzieńcy, siłą kraśni, osobni chwałą, szatą świetni«... »z obu stron siekli go biczami«. Wyniesiony na pół żywy, ozdrowiał dopiero w tedy, gdy uproszony arcykapłan Oniasz złożył za niego ofiarę.