Ta strona została skorygowana.
Żeby porwała ciebie nagła trwoga,
By się duch w tobie zbudził i wstał męski...
Byś strzęsła z siebie te szychy i kwiaty,
W które się stroisz, niepomna łańcuchów,
Żebyś rozdarła na piersiach twe szaty
I pełna była płomieni wybuchów,
Pełna łez, buntu, krwi, klątwy i krzyku
Za syny twoje, co giną gdzieś marnie,
Lub w skamieniałym zaparła języku
— Jak Niobe, głazem stojąc — swe męczarnie!
By święty miało majestat rozpaczy
Wszystko, czego się tknęły twe kajdany,
By twój opłatek przez więźniów, tułaczy
Na klęczkach mógł być, jak sakrament, brany.
Warszawa, 31. I. 1889.