Kiedy ocean oddzielił nas wielki
Od matki naszej, ziemi-rodzicielki,
Każdy z nas uniósł za góry, za rzeki
Cząstkę ojczyzny w sercu w świat daleki.
Ta cząstka, bracia, to język nasz stary,
To miłość kraju, cześć ojców i wiary,
To łza gorąca, co z oczu wytryska
Na domowego wspomnienie ogniska.
Jak pielgrzym w puszczy, co niosąc kęs chleba,
Żyje nim, ufny wzrok wznosząc do nieba,
Tak my w tułactwie naszem do tej chwili
Tą cząstką Polski w każdem sercu — żyli.
Ona karmiła nas w tęsknoty głodzie,
Przez nią my czuli, że tkwimy w narodzie,
W niej my i pacierz i chrzest mieli dziatek
I wijatyku śmiertelny opłatek!
Ale czas przyszedł, gdy cząstek tych chleba,
Duszy sił nowych, na życie nam trzeba,
Gdy swojska wiara i swojskie nam słowo
Polskę ma stworzyć tutaj, Polskę nową!
Ale czas przyszedł, by stojąc pod znakiem
Sztandarów swoich, lud czuł się Polakiem,