Wilk na pełnię zawył siry[1],
Zakrążyły orle skwiry,
Syty szakal wabił głosem
Pod Czukockim samkę Nosem[2].
............
Odetchnął Jermak. A na pańskiej twarzy
Srogość się w oku, uśmiech w ustach żarzy.
Wpół lubieżnika lico, a wpół kata.
Uniósł się, schylił, obroża kolczata
W ręku mu zgrzyta. Chce poszczuć pół świata.
Naprzód podany waha się, czy w pyle
Zdeptać watażkę, co widzieć śmiał tyle
Wzrokiem, co nie był wzrokiem carskiej głowy...
Aż na tron opadł, znak dalszej dał mowy.
Więc Jermak temi prowadził rzecz słowy:
............
— I puściłem oczy kołem,
I ostrogą Ałtaj spiąłem,
I wyniosłem się na łęku
Nad te wody, nad te ziemie,
I ścisnąłem szablę w ręku,
Aż mi drugie pękło strzemię!
Hej, co stepu! Hej, co głuszy!
Co zdobyczy dla karmana...[3]
Hej, zahulać ruskiej duszy
Od tumana do tumana[4]!
Hej, wypuścić konia-dońca
Po gwiazdami bitej drodze,
Po miesięcznej tej srężodze
Do samego oceana,
Do samego świata końca!