Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 8 139.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Utęsknieni my do ciebie,
Jak do słonka na tem niebie,
Jak do życia w dusznym chlebie...

Wstań nam zorzą! Zbudź tysiące!
Serca nasze są mdlejące,
A nad nami chmury ćmiące...

Wstań hejnałem! Noc nam głucha
Utłumiła w piersiach ducha...
Niechże znowu, jak zdrój, bucha!
............

Stoją, patrzą gospodarze,
Onych śląskich niw włodarze,
Oczy we łzach, w ogniach twarze...

A wtem pątnik podniósł czoło,
Brew namarszczył, pojrzał wkoło,
Głos mu rozgrzmiał skroś przez sioło.

Jak ten wichr, co polem lata,
Na trzy strony rozgrzmiał świata,
Aż się w zrębach wstrząsła chata.
............

— Już przyszedł czas! Już stał się cud!
Już godzin słyszę bicie...
Śmiertelnym snem chwycony lud
Przebudził się o świcie!

Już nastał dzień, już błysnął dziw,
Co był przepowiadany...
Z letargu lud się przecknął żyw
I wstrząsnął grobu ściany!

Już duch żywota woła nań,
Potężny duch narodu:

OSZAR »