I zadumane śmiercią mieli głowy,
I szli, ku krzyżom rozwarłszy ramiona,
A twarze mieli, jak za dni Nerona.
Nigdy i nigdzie nie było na ziemi
Od dni tych takich twarzy, co są blade,
A gorejące ogniami jasnemi
Od wizji, w których widzą swą zagładę,
Na jakimś wielkim ołtarzu objaty...
Twarze, co mówią: — Prędzej czyńcie, kąty! —
Więc gdy się hasło po mieście rzuciło,
Cichość się stała nagła, rozszeptana,
Tylko spiż dzwonów z ogromną bił siłą,
Tylko się częściej mignęła sukmana
Chłopska w ulicy, a siwe czamary
Krzyżem się słały, jak pomost, u fary.
Aż przyszła chwila. Mgłą ranną nakryci,
O pierwszym brzasku, przed zorzą zbudzeni,
Szliśmy, gdzie mieli cerkiewkę unici.
Ta stała w wianku lip, jak cicha ksieni,
Której ofiarna zieleń pasze skronie —
Coś męczeńskiego było w tej koronie.
Cerkiew zamknięta dawno, one czasy
Pamiętająca, gdy popy tu jure[1]
Za kark ciągnęły unitów pod rasy
I spowiadanym wtykały proskurę[2],
Jak w Krynkach[3], kędy zadławiono chłopa,
Iż przygwałcony, splunął nią w twarz popa.
Właśnie Siemaszko[4] jechał wtedy siadać
Pod biciem dzwonów na Witebsku. Zaczem
- ↑ ... popy jure — rozwiązłe.
- ↑ Proskura — opłatek.
- ↑ Krynki — miasteczko w pow. grodzieńskim na Litwie.
- ↑ Józef Siemaszko, unicki biskup litewski podpisał 12 lutego 1839 roku w Połocku wraz z dwoma innymi biskupami akt zerwania unii z Rzymem, wypowiedział posłuszeństwo papieżowi i oświadczył uroczyste przystąpienie, które nazwał powrotem, do Kościoła grecko-rosyjskiego, rządzonego przez cara i radę zwaną wsynodem prawosławnymi; aktem tym cała Litwa i Białoruś została przyłączona do prawosławia.