Nie dano o tem plunięciu powiadać;
Nocą rzucono trupa w dół cichaczem
I podpisano przy szczęku pałaszów
Wielki soborny akt, ów akt judaszów.
I medal srebrny na tryumf ten bito.
Medal na lice miał twarz Chrystusową,
Zaś z drugiej strony »grażdanką«[1] wyryto,
Jako car teraz Kościoła jest głową.
Pierwszy go dostał na pierś pop opluty.
Więc otarł z śliny twarz i nabrał buty.
Lecz czy chłop nadto, płytko był grzebany,
Czy onej śliny nie chciały zejść ślady,
Pop, choć z medalem, choć co dnia pijany,
Po nocach zrywał się spotniały, blady,
I wołał, że go ten trup, z pręgą siną,
Dusi, że pluje nań ognistą śliną.
Więc gdy z pod lip tych, co szumią dokoła
Cerkiewki, wzięto parocha do kaźni,
Iż nie dał wynieść organu z kościoła,
I »trebownika«[2] nie chciał, że go »zbłaźnia«[3],
Ów pop opluty przeniósł się tu z Krynek,
W akt służby pisać dawszy: »na spoczynek«.
Lecz go nie znalazł. Od wieków tu słynie
Ciemna twarz Chrysta w cierniowej koronie,
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 8 248.jpg
Wygląd
Ta strona została przepisana.