Ta strona została uwierzytelniona.
On nigdy, nigdy ziemi nie dosięże
I z wichrem latać będzie w wiecznej męce!
∗
∗ ∗ |
Ostatnie słowa baśni tej nad głową
Przewiały, jakby echo konające
Poza ostatnią chmurą piorunową,
Kiedy już tęcza rozwiewa wstęg końce...
Ja słucham jeszcze — i tonę w zadumie...
Ach! czemuż, burzą tęsknoty porwana,
I uniesiona przez wichrów podmuchy,
W wiecznej pogoni za widmem znikomem
W namiętnych marzeń i porywów szumie,
Jako zaklęte latać muszę duchy,
Ponad tą ziemią, która mi jest domem...
I wiecznie pragnąć, i wiecznie się smucić —
I tak się trawić, jak płomień skrzydlaty...
Czemu nie mogę spocząć, ani wrócić
Do mojej wioski i do mojej chaty?..