też sami męczennicy w więzieniu spisywali swe cierpienia (św. Djonizy Aleksandr., ap. Ruinart). Dzieje śś. Perpetuy i Felicyty spisane były tym sposobem i uzupełnione przez jednego ich powiernika (Orsi, Dissert. apologet. in Acta SS. MM. Perpet. etc., Florent. 1728). Najstaranniej o tém myślano w Rzymie, gdzie św. Klemens I Pap. podzielił miasto na 7 cyrkułów i w każdym z nich ustanowił notarjusza do spisywania dziejów męczeńskich. Św. Fabjan Pap. († 250 r.) tych notarjuszów poddał siedmiu subdjakonom, którzy mieli sprawdzać opisy przez nich dokonane (Martyria probare. Cf. Sausay, Martyrol. Gallic. prefat.) i tak sprawdzone dopiero dawano kościołom do czytania i przechowywania. (Anastasii Bibl. Lib. Pontific. in Clemen. n. 5. in Antero, in Fabian). Taką samą ostrożność zachowywano i po innych kościołach: w Kartaginie, Smyrnie, Lyonie, Wiennie (w Galii). Urząd takich notarjuszów nie bardzo był bezpiecznym, gdyż bywały wypadki, że schwytanych na spisywaniu męczeństwa śmiercią karano (Acta SS. Vincentii et Anastas, ap. Ruinart). Acta przepisywano i rozsyłano do innych kościołów, jak tego mamy dowód w aktach św. Andrzeja Apostoła (ob. Apokryfy), św. Polikarpa, św. Fotyna (Photinus) ap. Ruinart. Przy większych prześladowaniach, kiedy najprzód uderzano na biskupów i kapłanów, nie zawsze można było zaraz spisać proces męczeństwa; dopiero gdy wróciła cisza, z pozostałych akt sądowych i opowiadań naocznych świadków układano relację o męczeństwie (np. Acta S. Symphorosae, ap. Ruinart.). Z jakiego źródła które akta pochodzą, rozeznać łatwo. Tam, gdzie pytania i odpowiedzi proste i krótkie, niezawodnie za osnowę służyły akta sądowe, lub protokóły, przez naocznych świadków spisywane. Amplifikacje zaś, jak np. wyszukane wyrażenia, cytaty Pisma św. i t. p. są dodatkiem redaktorów tychże akt. Przechowywano Akta MM. po kościołach, razem z księgami śś. i sprzętami do służby Bożej należącemi, aby w rocznicę męczeństwa (dies natalis) odczytywać je publicznie na zgromadzeniu wiernych, zamiast (późniejszych) panegyryków na cześć tychże śś., jak tego dowodzą epilogi w wielu takich aktach. (Wywody tego ob. Ruinarta przedmowę do Acta Martyrum § 5). Chcąc uwiecznić pamięć św. męczennika, czasem spisywano w krótkości jego męczeństwo na tablicy ołowianej i kładziono z nim do trumny. Tak uczynił niejaki Cyrus względem św. Leoncjusza, który był umęczony za Wespazjana (ap. Surium, ad 18 Jun. Cf. św. Gregorii Turonen. De gloria Martyr. I. 95). Przy zwłokach św. Walentyna, biskupa padewskiego, znalezieno volumen ołowiany, zwinięty nakształt papieru, zapisany od wewnętrznej strony; ale nie można go było odczytać, gdyż za najmniejszém usiłowaniem w celu rozwinięcia zwoju, ołów się kruszył (Boldetti, Osservazioni sopra i cimiteri.... di Roma, Roma 1720. p. 322). Skrzętność w zbieraniu i przechowywaniu tych akt, kazałaby się więcej ich spodziewać, aniżeli mamy. Lecz zważyć trzeba następujące okoliczności: Liczne świadectwa dowodzą, że mnóstwo takich aktów spaliło się w III w. Poganie widząc, jak gorliwie chrześcjanie pilnowali ksiąg św., wyszukiwali je troskliwie i palili. Wyrzuca im to Arnobjusz (ob. ten art. Contra gent. l. IV c. ult.), gdy mówi: „Za cóż nasze pisma zasłużyły na ogień?“ Wiemy także z Euzebjusza (Hist. Eccl. l. 8. c. 11), że za Maksymjana i Djoklecjana kazano palić śś. księgi; inne podrabiać (ibid. l. 9. c. 5. 7. cf. l. 1. c. 9.); to samo Genzeryk kazał robić w Afryce (Victor, De persecut. Vandal. I, 12). A nietylko palono znalezione księgi chrześcjań-
Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 108.jpeg
Wygląd