to nie dojdzie też nigdy do tego, by chciał jedynie tego, czego Bóg chce. Asceci używają tu porównania dosyć trafnego: ażeby drzewo, mówią oni, skrzywione w jednym kierunku, wyprostować, potrzeba je nachylić podobnie, lecz w innym, wręcz przeciwnym. Lecz lepiej jeszcze rzecz nasza tém się uzasadnia, że chrześcjanizm jest religją odrodzenia. Człowiek taki, jakim się rodzi, czyli jaki pochodzi od Adama, nie miłym jest Bogu; jego obecne przyjście na świat i wszystko, co z niém się łączy, musi być jakby starte i zniszczone: człowiek musi być odrodzony. Tu się pokazuje właśnie konieczność strony negatywnej ascezy. Tylu wezwaniami w tym względzie Nowy Testament jest przepełniony, iż nie ma potrzeby przywodzić miejsc szczegółowych. To było przecież powodem, dla którego Zbawiciel, w znany sposób, dopełnił prawo Mojżeszowe. Tym sposobem dla człowieka, który widzi, że grzech jest, a pragnie się podobać Bogu, oczywistą jest rzeczą, iż asceza negatywna do pewnego stopnia jest nieodzowną. Niemniej konieczną jest asceza pozytywna, byłaby ona nawet potrzebną, choćby grzech nie istniał wcale. I w rzeczy samej, by o tém się przekonać, wystarcza zwrócić uwagę na naturę człowieka i ze świętym Ireneuszem przypuścić, że tém, czém być powinniśmy, zostajemy dopiero przez rozwijanie się. Przez stworzenie jesteśmy złączeni z Bogiem o tyle, o ile samo to stworzenie nasze jest jego wolą, i o ile jest jego myślą; lecz istotnie i rzeczywiście o tyle jesteśmy z nim połączeni, o ile tej idei odpowiadamy przez własną pracę. Pracować zaś na to możemy, tylko przechodząc szereg czynności, przez które w szczegółach objawia się zgodność naszej woli z wolą Bożą; i dopiero po częstém powtarzaniu takich aktów woli i czynności, z nich wypływających, wola nasza dochodzi do takiej zgodności z wolą boską, że staje się ona w nas jakoby naturalną i nam istotną i dla tego trwałą i doskonałą. Nie uważamy za właściwe wdawać się w szczegóły. Dosyć tylko zwrócić uwagę na to wszystko, czego potrzeba dla dojścia do zgodzenia woli naszej z wolą Bożą, a mianowicie: znajomości Boga i jego woli, i to woli we wszystkich szczegółowych wypadkach; dalej, znajomości przeszkód stawających nam na drodze i środków, do obalenia tych przeszkód, nareszcie, znajomości siebie samych i siły do panowania nad sobą samym. I któżby mógł sądzić, że dojdzie do tego wszystkiego, bez pilnego badania, zastanawiania się, bez rozmyślania, bez pomocy i przewodnictwa drugich, słowem bez praktyki gorliwej i wytrwałej? Lecz te właśnie praktyki konieczne, te ćwiczenia tak tu nieodzowne, stanowią właśnie to, co zowiemy ascezą pozytywną. — Nareszcie, co do trzeciego stopnia, będącego nieodzowném uzupełnieniem dwóch pierwszych, zauważyć należy: że gdybyśmy mogli, o naszej własnej mocy, obalić przeszkody oddzielające nas od Boga, a przywrócić nasze z nim połączenie, asceza ograniczałaby się tylko na dwóch pierwszych stopniach, o jakich mówiliśmy; lecz rzecz ma się inaczej. Podwójne dzieło ascezy, pozytywne i negatywne, konieczne do naszego zjednoczenia się z Bogiem, możebne jest tylko przez łaskę Bożą w Jezusie Chrystusie. Z nią i przez nią jedynie działać tu możemy; bez niej nie moglibyśmy nawet przedsięwziąść, a tém bardziej dokonać jakiego bądź z dzieł ascetycznych. Łaska zaś udziela nam się, albo raczej działa w nas tylko pod pewnemi warunkami. Warunkami temi są: należenie do Kościoła, uczestniczenie w jego życiu religijném, przyjmowanie sakramentów, słowem to wszystko, cośmy powyżej wyszczególniali, jako treść trzeciego
Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 450.jpeg
Wygląd