w Seminara, w Kalabrji. Według byzantyńskiego dziejopisa Kantakuzena (Hist. l. II c. 39 p. 543 ed. Bonn), miał on być wychowany w religji katolickiej; drugi historyk byzantyński z tegoż czasu, Nicefor Gregoras, wyraża się w tym względzie mniej jasno, a mianowicie, że studjował on także teologję dogmatyczną łacinników, i to zdanie zdaje się być słuszne. Naówczas bowiem było wiele bardzo rodzin greckich w niższych Włoszech, jako też i klasztorów greckich, stale obstających za swojém wyznaniem, jak o tém świadczy Leon Allacjusz (De Eccles. Occident. et Oriental. perpetua consensione, l. II c. 17 p. 828); ci właśnie grecy, tak z powodu swego zamieszkania jak i dla polemiki, uczyli się teologji łacińskiej. W tém położeniu był i Barlaam, i oczywista, że tylko przez niechęć ku Barlaamowi i żeby łatwiej wyjaśnić jego później przejście do Kościoła katolickiego, Kautakuzen[1] minął się z prawdą. Od wczesnej młodości wstąpił Barlaam do zakonu bazyljanów w swoim kraju i zrobił tam wielkie postępy w życiu duchowném. Przeciwnicy jego przyznają mu głębszą znajomość nietylko teologji, ale także filozofji i nauk ścisłych. W celu gruntowniejszego poznania filozofji Arystotelesa z greckiej literatury, udał się on do Tessaloniki, gdzie naówczas kwitnęły jeszcze nauki, a r. 1327 przybył do Konstantynopola. Tam został opatem klasztoru św. Zbawiciela, za wpływem Kantakuzena, który był w owej epoce pierwszą osobą u dworu i protektorem uczonych. Barlaam wielki okazał zapał w polemice z Kościołem łacińskim, którego naukę przedsięwziął zbijać, zwłaszcza w dziele p. t. Contra primatum Papae. Salmazjusz (De primatu) i Goldast (Monarchia imp. t. 1) przedrukowali to pismo. Dzieło to, jak z jednej strony niezmiernie podobało się grekom, tak z drugiej wielu autorowi uczyniło nieprzyjaciół, z powodu pogardy, z jaką traktował ciemnotę greków, szczególniej zakonników, których krytykował i ganił wszędzie. Słowem, tak ich rozdrażnił, że już nawet nie mógł być pewnym życia w Konstantynopolu i dla tego zmuszony był na jakiś czas powrócić do Tessaloniki. Roku 1339, cesarz Andronik III posłał go, wraz z kawalerem Szczepanem Dandolo, z Wenecji do Awinjonu, do Papieża Benedykta XII, który, chociaż znajdował się w niewoli babilońskiej, jak naówczas nazywano pobyt Papieży w Awinjonie, zawsze jednak myślał o jedności Kościoła. Barlaam nie miał żadnej missji urzędowej, ani ze strony cesarza, ani ze strony patrjarchy konstantynopolitańskiego. Natomiast był zalecony Papieżowi przez króla francuzkiego Filipa i sycylijskiego Roberta, i dla tego to Ojciec św. upoważnił go do przedstawienia pewnych propozycji. Barlaam miał w tym celu dwie mowy, które podał w swojej kontynuacji Roczników Baronjusza, Raynald (Ad an. 1339 n. 20). W pierwszej zaraz mowie swojej zaznaczył rzecz niezmiernie ważną dla dziejów Kościoła, że mianowicie nie tyle różnice dogmatyczne, ile raczej nienawiść narodowa greków do łacinników była przyczyną tak długiego trwania opłakanego rozdziału i że najznakomitsi grecy, tak duchowni jak i świeccy, byliby gotowi połączyć się z Kościołem łacińskim, gdyby nie obawa ciemnego tłumu i głów zapalonych, z powodu których sam nawet Andronik III nie może o tém traktować bez niebezpieczeństwa dla swojej osoby. Według Barlaama, najlepszym środkiem połączenia byłoby zwołanie soboru powszechnego, na któryby wezwani byli nietylko duchowni greccy z każdego patrjarchatu, ale także i przedstawiciele całego narodu. Sobór lugduński, mówił dalej, który już zajmował się sprawą zjednoczenia r. 1275, nie może być uważany przez greków za powszechny, ponie-
- ↑ Błąd w druku; powinno być – Kantakuzen.