jest świętość ich życia, oparta na prawdzie ich wiary. Wierni czcząc świętych, uznają ich tém samém za świadków prawdy Bożej. Kiedy przeto Kościół ma orzekać o cnotach i cudach sług Bożych, ma tém samém orzekać o prawdziwości religji; czyli schodzą się tutaj dwa pytania, mianowicie: jedno, czy jaka osoba ma być za świętą lub błogosławioną uznana, i drugie, naturalnie z pierwszém związane, czy to, w co ona wierzyła, wierzyć powinniśmy, i to, co czyniła, czy zgodne jest lub nie z nauką Kościoła. Łatwo więc wnieść z tego, jak ważną jest dla Kościoła rzeczą, aby tym tylko samym cześć świętych i błogosławionych przyznawać, którzy rzeczywiście na nią zasłużyli, a to tém bardziej, że lud skłonny jest bardzo do nadzwyczajności i do opowiadania dziwów o pobożnych osobach po ich śmierci, szczególniej, jeżeli kto z niegodziwego wyrachowania zajmie się szerzeniem takich opowieści. Nauczyciele błędu próbowali nieraz tego sposobu dla popierania swojej fałszywej doktryny, przedstawiając jej zwolenników jako bohaterów wiary, jako istoty wyższej natury, pełne ducha Bożego. Dla tego to sprawy beatyfikacyjne i kanonizacyjne przeprowadza Kościół z największą troskliwością i rezerwuje je, jako i inne sprawy większe, causae majores, do decyzji Stolicy Apostolskiej. W początkach biskupi, potém metropolici rozpoznawanie tego rodzaju spraw przeprowadzali, często rozstrzygały je synody; lecz zdawna także oddawano je do decyzji władzy papiezkiej. Jak w pierwszych wiekach spisywano akta męczeństwa, ob. art. Akta męczeńskie. Od IV już wieku są przykłady udawania się do Rzymu, o pozwolenie oddawania czci męczennikowi lub wyznawcy. W aktach męczeńskich św. Wigiljusza, biskupa trydenckiego, takie odwołanie się do Papieża uważane jest za przekazane przez tradycję. Znaczenie powagi papiezkiej w tego rodzaju sprawach pokazuje się wówczas wyraźnie, gdy Jana Chryzostoma najprzód Papież za świętego uznał, a z nim razem cały Kościół, jakkolwiek biskupi wschodni bardzo długo wzbraniali się pomieścić jego imię w dyptychach. Co się jednak tyczy papiezkich kanonizacji, właściwie tak nazwanych i uroczystych, przed X-m wiekiem nie ma ich przykładu. Za Papieża Jana XV kanonizacja św. Ulrycha (Udalricus), biskupa augsburgskiego, była uroczyście dokonana na synodzie laterańskim 993 r.; akta jej znajdują się w Bullarjuszu rzymskim i w zbiorach soborów (Harduin VI p. 1 p. 727) i gdzie indziej[1]. Od tego czasu mnożyły się sprawy kanonizacyjne, rozstrzygane już to przez Papieży samych, już też na soborach powszechnych. Jednakże utrzymywał się zwyczaj, że i biskupi różnych djecezji zalecali, z zezwoleniem Papieża, lub i bez takiego zezwolenia, cześć sług Bożych, w ich djecezjach zmarłych, a odznaczających się cnotami i cudami. Działo się tak jeszcze do roku 1170, w którym Papież Aleksander III kanonizację, a także, podług powszechnego zdania kanonistów, i beatyfikację uznał za rzecz wyłącznie do Papieża należącą (rezerwat papiezki). Sławny ów rozdział prawa Andivimus (Decretal. III 45 c. l)
- ↑ Poprzednio mniemano, że pierwszą uroczystą przez Apostolską Stolicę podjętą kanonizacją była kanonizacja św. Suitberta, bpa werdeńskiego (Verdia), za Pap. Leona III (796—816), o której znajduje się wzmianka w liście św. Ludegera, biskupa monastyrskiego (Münster); ale Benedykt XIV (1. c. 1. 8 n. 2) wykazał nieautentyczność tego listu.