Buddy zadaniem wprawdzie jest „wszystkich ludzi od boleści uwolnić“, lecz do spełnienia tego zadania nie posiada on innego środka, oprócz nauczania. Budda więc w stosunku do ludzkości jest tylko nauczycielem, i rzeczywiście można upatrywać pewną analogję między nim a zbawicielem racjonalistów, lecz nic nie ma on wspólnego ze Zbawicielem Kościoła katolickiego. Dalej, jeżeli dostrzegano w bajecznych legendach o życiu Buddy fakta, pozornie odpowiadające niektórym wypadkom żywota Zbawiciela, to należy przypomnieć, że wszystkie mity religijne są mniej lub więcej wyraźnemi typami i obrazami, odbijającemi myśl odkupienia; o tém, co było w jasnych słowach przepowiedziane ludowi wybranemu, inne ludy miały tylko przyćmione wspomnienia, wypowiadane rozmaitym sposobem w różnych mitologjach. Mity zaś o Buddzie opowiadane tak są podobne do historji życia Jezusa, jak i mity o Herkulesie. — Moralność nauki buddyjskiej jest tylko stwierdzeniem słów Apostoła, że prawo u pogan zapisane jest w ich sercach. Przyznając więc wysoką wartość niektórym moralnym przepisom Buddy, nie należy spuszczać z uwagi, że brakuje im istotnej podstawy, brakuje rzeczywistej pobudki; moralność buddyjska jest tylko martwém prawem, bo i jakże może być rzeczywista moralność tam, gdzie nie masz Boga, i czy można nazywać cnotą dążenie do nicości? Chrześcjańska zaś moralność opiera się nie na mniej lub więcej dokładnym kodeksie przepisów i praw, lecz na przykazaniu miłości Boga, a do tego przykazania nie ma nic podobnego w buddaizmie. Kto tedy z tytułu kilku pozornych podobieństw zapomina o nieskończenie wielkiej różnicy między buddaizmem i chrześcjaństwem, ten dowodzi albo braku naukowego taktu, albo też braku uczciwości. — Podobieństwo zewnętrzne obrzędów buddyjskich z kultem Kościoła kat. tłumaczone niekiedy bywa w taki sposób, jakoby zachodził pewien związek między Kościołem a buddaizmem, jeżeli nie co do wspólnego historycznego początku, to przynajmniej co do wspólnego im ducha. Podobieństwo to rzeczywiście jest bardzo uderzające, szczególniej na północy; zwracali też na nie uwagę chrześcjańscy missjonarze jeszcze w średnich wiekach, a w nowszych oo. Huc i Gabet (ob. Tybet). Podobieństwo pod tym względem jest tak wielkie, że nie można mówić o buddaizmie, nie używając wyrazów wziętych z chrześcjaństwa. Lecz i tu podobieństwo jest raczej pozorne niż rzeczywiste, a z drugiej strony zupełnie naturalne. I tak, hierarchja jest więcej niepodobną niż podobną do katolickiej. Buddaizm nie posiada właściwych kapłanów, gdyż ich pośredniczenia w składaniu ofiar nie wymaga nauka Buddy; kapłani nie są także pośrednikami w jednaniu łask i błogosławieństw bóstwa. Kapłani buddyjscy są to asceci, którzy nie dla religijnej posługi wiernym, lecz dla własnego zbawienia obierają sobie ten zawód i oddają się badaniu ksiąg świętych, rozmyślaniu i modlitwie. Lud przyjmuje udział w modlitwach, jakkolwiek nie są one dla niego przeznaczone. Przytém nie należy zapominać, że, podług nauki Buddy, wszyscy jej wyznawcy powinni zostać takimi ascetami, wikszu, przez co już zupełnie upada idea kapłaństwa. Stopnie hierarchji buddaizmu nie mają także żadnego podobieństwa z chrześcjańskiemi święceniami, nie stanowią one odzielnych urzędów, lecz oznaczają gradację wewnętrznej doskonałości i mądrości. Tylko w Tybecie hierarchja buddyjska obejmuje rozmaite odcienie godności kapłańskich, gdyż tam, skutkiem okoliczności historycz-
Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 044.jpeg
Wygląd