Przejdź do zawartości

Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 049.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

człowiekiem wśród ludzi, nie zdradzę was przed nimi tak, jak wyście mnie zdradziły, psy nikczemne!
Kopnął ognisko, aż skry posypały się wokół.
— Nie nastanie nigdy walka pomiędzy mną a kimkolwiek ze stada! Ale zanim odejdę, muszę spłacić dług pewien.
Przystąpił szybko do Shere Khana mrużącego ślepie przed światłem i zgoła ogłupiałego. Schwycił go silnie za kudły pod brodą. Bagera na wszelki wypadek trzymała się w pobliżu przyjaciela.
— Wstawaj, parszywy kocie! Wstań, gdy mówi do ciebie człowiek! Inaczej podpalę ci kłaki na brzuchu i osmolę wąsy.
Tygrys położył uszy i zamknął oczy przed płonącą gałęzią, migocącą mu pod nosem.
— Ten bydłobójca powiedział swego czasu, że pożre mnie w obliczu rodu przez zemstę za to, że uszedłem szponów jego w dzieciństwie. Przypatrzcież się wszyscy, jak my, ludzie, karzemy nikczemnych łajdaków. Masz! Masz! Masz jeszcze raz, lungri, a nie ruszaj wąsami, bo ci wpakuję w gardziel szkarłatne kwiecie i upiekę na ogniu!
Mówiąc to, grzmocił go po łbie gałęzią, a potworny tygrys skomlał i skowyczał, miotany strachem niezmiernym.
— Dość tego! Zmykaj, oszalały z trwogi, osmolony kocie, a na drogę zapamiętaj sobie, że kiedy przyjdę

OSZAR »