— Znowu ci się za to należy lanie! — zgromił go niedźwiedź, zadowolony w gruncie z ucznia — Czekaj! Co się odwlecze to nie uciecze!
Potem opowiedział Bagerze, jak Mauli udał się do dzikiego słonia-samotnika, imieniem Hati, który posiada mądrość nieprzebraną i jak tenże Hati zaprowadził chłopca do pewnego jeziora, gdzie wielki pyton nauczył go hasła ludu wężów, którego sam Balu wymówić nie był w stanie. Mauli, dodał niedźwiedź, jest teraz zabezpieczony od wszelkich wypadków w dżungli, a żadne stworzenie, czy to czworonóg, czy ptak, lub wąż nie uczyni mu najmniejszej krzywdy.
— Nie potrzebuje się już lękać nikogo! — zakończył, drapiąc się z zadowoleniem po kudłach.
— Prócz członków własnego ludu! — mruknęła doświadczona Bagera, a potem powiedziała głośniej do chłopca:
— Cóż to wyrabiasz, chłopcze! Przestańże mnie walić po bokach!
Mauli, chcąc zwrócić na siebie uwagę rozmawiających, kopał raz po raz panterę i szarpał ją za skórę na karku. Dokazawszy swego, krzyknął głośno i radośnie:
— Niezadługo będę miał własne stado i będę go wiódł po nadziemnych gościńcach wedle woli.
— Cóż to znów za głupstwa gadasz, chłopcze? — spytała Bagera.
Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 060.jpeg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.