Przejdź do zawartości

Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 068.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ktoż jesteś? — spytał Chil, bo nie znał go dotąd, choć dużo słyszał o Maulim.
— Mauli, zwany też żabką, człowiek-wilk, ze stada Akeli... Pilnuj mego śla...
Mauli nie skończył, rzucony w tej chwili w powietrze, ale sęp dał znak, że wie co trzeba, a potem śmignął tak wysoko w górę, że wydał się ziarnkiem piasku. Z tych wyżyn śledził przez lunety swych oczu ruchliwą falę gałęzi płynącą dołem, to jest konwój chłopca, porwanego przez bandar-logi.
— Nie pobiegną daleko! — mruknął do siebie wzgardliwie — Małpy nie są w stanie nigdy dokonać swych zamiarów. Pomysły mają ciągle nowe, ale ten ostatni stanie im niezawodnie kością w gardle. Balu to nie szczeniak, a Bagera umie też polować jak należy.
Zawisł nieruchomo na potężnych swych skrzydliskach, podgiął nogi i czekał.
Balu i Bagera szaleli tymczasem z gniewu i żalu. Pantera wdrapywała się na drzewa tak wysoko, jak nigdy do tej pory, ale gałęzie łamały się pod jej ciężarem i nie mogła nigdy sięgnąć szczytu, spadała tedy bezsilnie, drapiąc pnie.
— Czemuż nie uprzedziłeś chłopca? — wołała, krzycząc te słowa prosto w uszy biednego niedźwiedzia, zwijającego się na swych ciężkich łapach, by dotrzymać kroku małpom.
— I na cóż się zdało bić go, skoro zaniedbałeś rzeczy tak ważnej?

OSZAR »