Przejdź do zawartości

Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 072.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się czerwone spódnice i białe serdaki, można już doznawać wrażeń nadprzepaścistych.

w kościeliskach.
Prosto z pod nóg urywa się przepaść ponad doliną Bystrej. Środkiem jej idzie szosa wysadzana drzewami; po bokach rozbiegają się w białych pianach potoki, bieleją ściany kuźnic i starego dworu, nad niemi wznosi się czarna od lasu Krokiew, a wyżej, wsparta w upłaziste boki, ścięta piramida Giewontu, ciemnieje poważnie na tle przesuwających się spodem białych obłoków.
Prawdziwie dziwacznym jest Giewont, kiedy się ku niemu idzie od Kalatówek, i kiedy nagle z za stromych bliższych turni wyziera jego łeb czarny, owinięty turbanem chmury, — kręci się ona wirowo z podmuchem południowego wiatru i nie może się od skały oderwać.
Wozem, konno, lub pieszo, przez Kozieniec, zwany od antisemitów „Żydowskim Garłuchem“, ciągnie od wczesnego ranka dużo gości do Jaszczurówki, — tego ciepłego źródła wody błękitno-seledynowej. Zamknięta w basenie ze świeżych desek świerkowych, wygląda ona jak oprawny w blade złoto jasny szafir — natomiast kąpiący się w niej, zdają się być zielono-trupiemi płazami — mówię tu naturalnie o mężczyznach.
Źródło, nad którem bujnie się krzewi gąszcz kaczeńca i podbiału, wytryska z pod ziemi przy ujściu wąwozu, prowadzącego z głębi gór wody potoku. Płynie pod wąskiem korytem, zawalonem głazami, ocienionem gęstwą świerków, jodeł i buków. Ponad niemi wysoko sterczą pióra

OSZAR »