Było im dobrze razem. Jedna drugiej naoscymała, gdy bieda jaka przyszła i chwilami zdawało się im, że przecie życie nie jest takie złe doznaku, jak opowiadają. Ziemniaki miały jeszcze, dzięki Bogu, a że jałowe — to trudno. Nie wszystko naraz Pan Bóg daje, bo by się człowiek zwydrzył. Zdałoby sie mu, że Paniezus musi dbać o niego i przestałby się modlić. Tak bywa. Lepiej pomału, a zawdy.
— I omasta sie najdzie, jak sie Panu Bogu bedzie podobać — mówiła Jagnieska. — Nie nasza, ino Jego święta wóla niech sie dzieje...
— Też o to gra, że roboty ni ma nijakiej — skarżyła się Margośka — przeszłej zimy kądzieli naniesły...
— Nie tróbujcie sie gosposiu, bo sie najdzie.
— Mocny Boże! Poradzisz to z ludźmi, Jagnieś...
— Popróbuję...
— Szkoda zachodu...
— O, dyć ino! Bedziemy widzieć, co Bóg da...
Strona:PL Władysław Orkan-Komornicy 098.jpeg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
VII.